piątek, 23 sierpnia 2013

Czy logiczne myślenie może pomóc w samopoznaniu, czyli co logika i język, jakim się posługujemy mają wspólnego z etyką?

      Czy logiczne myślenie może przysłużyć się lepszemu samopoznaniu? Sokrates zakładał, że tak, czego dowodzi chociażby przyjęta przez niego metoda zbijania fałszywych mniemań, która polegała, jak pamiętamy, właśnie na analizowaniu sposobu, w jaki rozumiemy różne ważne pojęcia i terminy, takie jak dobro, prawda czy sprawiedliwość, ustalaniu, czym one na pewno wbrew obiegowej opinii nie są i tym samym tworzeniu przestrzeni, gdzie może pojawić się jakieś ich rzeczywiste, faktyczne znaczenie. Jeśli, jak mniemał Sokrates, rozumiemy pojęcia, którymi posługujemy się w rozmowach i język, jakim mówimy będziemy też rozumieć samych siebie. Z kolei ten, kto rozumie siebie będzie też wiedział, co robi, a tym samym nie będzie popełniał popularnych błędów, jakich źródłem jest wewnętrzny bałagan i niezdolność zdania sobie sprawy z tego, co naprawdę sądzi się czy wie na jakiś temat oraz oddzielenia tego, co wiemy od tego, czego się tylko domyślamy względnie od poglądów obiegowych, opierających się na tym, co uważa tak zwany szeroki ogół. 
      Ten związek języka, jakiego używamy z czymś, co można by określić jako ogólną postawę człowieka, jego czy jej stosunek do świata i siebie samego/samej był dostrzegany i podkreślany także przez filozofów działających w późniejszych epokach. Na przykład anglikański biskup George Berkeley (1685-1753), przedstawiciel empiryzmu uważał, że większość nieporozumień, z jakimi mamy do czynienia nie tylko w nauce bierze się właśnie z takiego nieprecyzyjnego użycia języka prowadzącego do powstawania złudzeń słownych, bytów i problemów czysto werbalnych i polegającego między innymi na tym, że używamy tych samych słów, lecz zupełnie co innego przez nie rozumiemy. Podobnego poglądu bronili na początku XX wieku przedstawiciele Szkoły Lwowsko-Warszawskiej, dla których operowanie jasnym i jednoznacznym językiem stanowiło postulat zarazem metodologiczny i etyczny i było wyznacznikiem pewnej preferowanej postawy, opartej na przekonaniu, iż zarówno w filozofii, jak też w życiu najważniejszą wartością jest prawda oraz związany z nią szacunek do rzeczywistości, jaki stanowi warunek sine qua non intelektualnej i moralnej uczciwości. 
      Tylko jeśli wiem, co myślę i o czym mówię, rozumiem siebie. Tylko wtedy, kiedy rozumiem siebie mogę dokonywać świadomych wyborów moralnych i tym samym żyć w zgodzie z własnym sumieniem. Co więcej, tylko jeśli rozumiem to, o czym mówię mogę z przekonaniem argumentować na rzecz swoich poglądów i ich skutecznie i przekonująco dla innych bronić. Nie da się tego osiągnąć przy założeniu, że moje poglądy to nie moje prawdziwe, przemyślane przekonania, ale niejasny również dla mnie samej zlepek przeróżnych mniej czy bardziej wieloznacznych, a może i sprzecznych wewnętrznie stwierdzeń, po większej części zapożyczonych z gazet, mediów oraz tego, co mówią ludzie, czyli szeroki ogół. 
      Jakie błędy w myśleniu popełniamy najczęściej i co zrobić, żeby ich unikać? O tym napiszę w następnych postach. 

2 komentarze:

  1. Kluczem jest ostatni (nie licząc pytania kończącego ;)) akapit, tylko, że większość ludzi albo tego nie rozumie albo - jeśli rozumie - świadomie nie przyjmuje do wiadomosci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie powodem jest po trosze jedno i drugie. Po prostu łatwiej jest nie myśleć, więc jeśli można nie myśleć, większość ludzi to właśnie wybierze...

      Usuń