środa, 24 lipca 2013

Daimonion Sokratesa, czyli życie w zgodzie ze sobą

      W poprzednich postach była mowa o tym, iż bez dobrej znajomości siebie nie jest możliwe życie w zgodzie ze sobą. Dlaczego jednak Sokrates zakładał, że postępowanie w zgodzie ze swoim własnym sumieniem jest w ogóle czymś ważnym? I czy rzeczywiście - stosując metody zaproponowane przez Sokratesa - jesteśmy w stanie uzyskać taką świadomość tego, kim naprawdę jesteśmy? 
      Jak się wydaje, odpowiedzi na to pierwsze pytanie nie można udzielić bez znajomości szerszego kontekstu, jakim w tym przypadku jest cały sokratejski światopogląd. Zakładał on bezwzględny prymat prawdy w życiu jednostki, jej nietożsamość z wymaganiami i wyobrażeniami będącymi pochodną określonej tradycji i kultury, w ramach której funkcjonujemy, jak też - last but not least - przekonanie o wyższości czynnika duchowego i umysłowego nad materialnym i bez mała religijne, bliskie także różnym działającym w tym okresie nurtom misteryjnym (należeli do nich między innymi pitagorejczycy) przeświadczenie, że człowiek posiada nieśmiertelną duszę, a celem filozofii jest uzyskanie zbawienia. O tym, iż ten akurat element sokratejskiego nauczania ma wydźwięk religijny może świadczyć także fakt, że, jak wynika chociażby z tekstów platońskich dialogów, źródłem samowiedzy i wskazówek, jak postąpić w różnych trudnych, konfliktowych sytuacjach jest tak zwany daimonion, czyli głos wewnętrzny, przez samego Sokratesa utożsamiany otwarcie po prostu z głosem boga, tego samego, który za pośrednictwem wyroczni w Delfach orzekł, iż jest on najmądrzejszym z ludzi. 
      Skoro jest to prawda, jaką - niekiedy całkowicie wbrew oczekiwaniom ludzi - wspiera i głosi sam bóg, posiada ona widocznie rzeczywiście ponadprzeciętną ważność. Wbrew pozorom bóg z Delf broni tutaj przekonania, które ma również swoje praktyczne znaczenie, ponieważ zupełny brak autorefleksji i nieznajomość siebie prowadzi do tego, że żyjemy niejako "na pokaz", życiem pożyczonym od otoczenia i polegającym na tym, że robimy to, czego chcą inni, a nie to, czego chcemy my sami. Tylko znając i rozumiejąc siebie możemy podejmować właściwe decyzje i żyć w sposób, który sprawi, że będziemy szczęśliwi i spełnieni, a nasze życie będzie harmonijne i po prostu dobre. 
      Czy jesteśmy w stanie to uzyskać, stosując metody zaproponowane przez Sokratesa? O tym napiszę w następnych postach. 

wtorek, 16 lipca 2013

Prawdziwa wiedza to znajomość siebie

      Jest jeszcze inny aspekt sokratejskiej wiedzy o niewiedzy. Najogólniej rzecz ujmując chodzi po prostu o to, że jedyna prawdziwa wiedza, do jakiej powinien aspirować człowiek mądry to ta, która dotyczy spraw związanych bezpośrednio z naszym wnętrzem, sumieniem czy duszą, a nie ogół przekonań, opinii czy informacji o tak zwanej rzeczywistości obiektywnej, jakie w społecznym odbiorze uchodzą często za synonim mądrości. 
      Sokrates twierdził ponadto, że odpowiedzi na wszystkie rzeczywiście ważne pytania są ukryte w nas samych. Oczywiście nie jest to wiedza o charakterze sensu stricto refleksyjnym, lecz w większym stopniu intuicyjnym, co oznacza, że aby ją wydobyć i uświadomić sobie jej treść, musimy podjąć najpierw próbę zajrzenia w nasze własne wnętrze i przebadania go pod kątem tego, co się tam znajduje. 
      Efekty takiego wglądu mogą być jednak - i jest to bardzo ważny wniosek - zaskakujące zarówno dla nas samych, jak też dla naszego otoczenia. To, kim naprawdę jesteśmy w takim głębokim, właściwym sensie może bowiem niekiedy całkowicie odbiegać od pierwotnych, pozornie oczywistych wyobrażeń o sobie samych, z jakimi rozpoczynamy ów proces, jednak ich odrzucenie stanowi - zdaje się mówić Sokrates - warunek sine qua non rzeczywistego samopoznania. 
      Także w tym znaczeniu metoda sokratejska jest bardzo bliska temu, co obecnie proponuje trening personalny. W tym przypadku ważne jest to, że proces samopoznania - a może nie tyle sam proces, co jego rezultaty - jest w pewnym sensie nieodwracalny. Ten, kto odkrywa jakiś nowy rodzaj prawdy o sobie, jakiego wcześniej nie był świadomy nie może już potem żyć tak, jakby nigdy jej nie poznał. 
      Nie jest to wiedza uniwersalna, nie podlega klasyfikacji, nie da się jej skategoryzować czy uporządkować w formie encyklopedii. Jednak bez niej nie da się tak na dobrą sprawę żyć w zgodzie ze sobą oraz swoim sumieniem i rzeczywiście rozumieć siebie. 

piątek, 12 lipca 2013

Czy mądry to ten, kto zna odpowiedzi czy ten, kto potrafi zadawać pytania?

      O tym, że Sokrates był kimś w rodzaju coacha najlepiej świadczy jego słynna metoda dialektyczna, czyli, mówiąc najogólniej, sposób dowodzenia swoich racji w rozmowach. Jest tak dlatego, ponieważ wbrew temu, czego można by oczekiwać od mędrca nie daje ona wcale jednoznacznych odpowiedzi na zadane pytania, nie podsuwa recept na to, jak żyć i nie zostawia adwersarza z pozytywnymi wskazówkami co do tego, jakich konkretnie wyborów powinien dokonać czy na przykład jakie środki ma zastosować, aby nabyć mądrość, do której aspiruje.
      Skoro jednak pytania pozostają otwarte i tak naprawdę bez żadnej pewnej odpowiedzi, czego właściwie można się było nauczyć od Sokratesa i na czym w takim razie miałaby polegać wiedza? On sam pozostawił w tej sprawie względnie jasny przekaz, kiedy powołując się na słowa wyroczni w Delfach, która orzekła, iż jest najmądrzejszym z ludzi głosił, iż jest tak dlatego, ponieważ w przeciwieństwie do sofistów i wielu innych ateńskich obywateli, którym się wydaje, że wiedzą, czym jest dobro, sprawiedliwość czy prawda on jeden zdaje sobie sprawę ze swojej ignorancji w tych wszystkich kluczowych dla człowieka kwestiach. Słowem, prawdziwa wiedza polega właśnie na świadomości ogromu własnej niewiedzy, na zdaniu sobie sprawy z tego, jak bardzo ograniczone i niepewne jest wszystko to, co ogół uważa za pewne i oczywiste.
      Ten szczególny rodzaj wątpienia w odniesieniu do rzekomych jedynie pewników i rzeczy, które - jak dowodzą filozofowie - być może przedwcześnie zostały uznane za niekwestionowalne i rozumiejące się same przez się jest zresztą warunkiem sine qua non postawy filozoficznej, jaka w końcu narodziła się ze zdziwienia tym, co pozornie oczywiste. Wiele lat później, w wieku XVIII naszej ery, krytycy metafizycznego dogmatyzmu - tacy jak na przykład Dawid Hume - będą ponownie sięgać do owych sokratejskich oraz sceptyckich argumentów, dowodząc na przykład, że w bardzo wielu przypadkach sądzimy, że coś wiemy, podczas gdy tak naprawdę nie tyle to wiemy, ile raczej uznajemy za pewne z powodów czysto pragmatycznych, to znaczy dlatego, że gdybyśmy we wszystko konsekwentnie wątpili, nie moglibyśmy podjąć nawet najprostszej decyzji. Jednak gdybyśmy czysto racjonalnie i całkowicie na chłodno przemyśleli sobie owe pewniki - takie jak na przykład to, że jutro rano znowu będzie dzień - mogłoby się okazać, że nie są to w ogóle żadne pewniki, nie mamy na nie żadnego dowodu, a tym samym - żadnego dobrego powodu, aby w nie wierzyć.
      Tak więc, jakkolwiek jakiś elementarny rodzaj pewności czy wiary w to, że rzeczy są właśnie takie, za jakie je bierzemy jest nam - przynajmniej na poziomie emocjonalno-instynktownym - niezbędny do tego, aby normalnie funkcjonować, kiedy zaczynamy się w sensie czysto refleksyjnym zastanawiać nad charakterem i istotą naszej wiedzy, może się okazać, że tutaj - paradoksalnie - faktycznie jedynym sensownym i uzasadnionym wnioskiem jest właśnie sceptycyzm. I, jak dowodzi chociażby postęp naukowy, intuicje Sokratesa w tej sprawie są jak najbardziej słuszne - bo im więcej wiemy i im więcej tajemnic wszechświata udaje nam się zgłębić i przeniknąć, tym bardziej jasno i z tym większą oczywistością uświadamiamy sobie, jak olbrzymi jest obszar tego, czego nie wiemy i czego być może nigdy się nie dowiemy.
      Sokrates jako ten, kto stawia pytania, ale jednocześnie nie daje okrągłych, jednoznacznych, zamkniętych odpowiedzi jest z tego punktu widzenia filozofem par excellence, bo prawdziwa mądrość pojawia się właśnie tam, gdzie zaczynamy dostrzegać ograniczenia naszej wiedzy. Jednak ta świadomość naszych własnych granic nie ogranicza nas, ale czyni wolnymi i daje nam swobodę, której nie będziemy nigdy mieć tam, gdzie te ograniczenia opacznie będziemy brać za prawdę na temat rzeczywistości lub samych siebie. To chyba najważniejsza konkluzja, jaką swoim uczniom przekazuje Sokrates jako coach.