środa, 10 czerwca 2015

Po co dyskutujemy i prowadzimy spory?

        Dzisiaj, po przerwie, chciałabym zastanowić się nad banalnym z pozoru pytaniem, po co właściwie dyskutujemy. 
        Jak się wydaje, odpowiedź na nie jest oczywista - większość z nas powie zapewne w tym momencie, że w dyskusji chodzi nam o przedstawienie i udowodnienie własnej racji. Jest to, przynajmniej częściowo, prawda, ponieważ faktycznie w sporach i we wszelkiego rodzaju dysputach chodzi również o to - po prostu o wygraną, o uzyskanie przewagi nad adwersarzem, użycie lepszych argumentów, przekonanie go za ich pomocą, że się myli co do przedmiotu rozmowy etc. 
        Wielu dyskutujących poprzestaje na tym właśnie etapie - wystarcza im to, że wygrywają i z chwilą kiedy tak się staje uważają, że cel został osiągnięty i spór tym samym wygasa. Jak dowodzi jednak choćby tylko pobieżna lektura "Erystyki" Schopenhauera, taka postawa w rzeczywistości ma niewiele wspólnego z podejściem naprawdę filozoficznym do tego, o czym rozmawiamy. 
        W dyskusji - a w każdym razie w dialogu prowadzonym przez filozofów - chodzi bowiem także o słuszność, czyli, inaczej mówiąc, o ustalenie, kto faktycznie ma rację, jaka jest obiektywna prawda na dany temat. Spór, w którym dyskutujący nie dążą do jej ustalenia i nie argumentują ze szczerą intencją jej znalezienia lub możliwie największego przybliżenia się do niej nie ma większej wartości poznawczej, sprowadza się de facto do czystej erystyki, a filozoficznie rzecz biorąc ma charakter wyłącznie formalny i metafilozoficzny. Słowem, jest to co najwyżej rodzaj słownej gry, w której, tak jak na przykład w tzw. debacie z odwróceniem tez adwersarze mogą ćwiczyć swoją zdolność polemizowania i znajdowania trafnych argumentów. 
        Inaczej mówiąc, w każdej rzetelnej dyskusji, w nauce, w komunikacji osób w społeczeństwie, obywateli w państwie chodzi zasadniczo i przede wszystkim właśnie o prawdę i o związek tego, o czym mówimy z rzeczywistością. Pisałam już o tym kiedyś w niniejszym blogu, w nieco innym kontekście: http://www.coachingzsokratesem.blogspot.com/2013/11/bedy-w-rozumowaniu-o-wartosci-prawdy-w.html
Temat jest jednak ważny, dlatego postanowiłam poruszyć go raz jeszcze. 
        Ludzie są w stanie porozumieć się dopiero wtedy, kiedy zaczynają dostrzegać wspomnianą wyżej zależność komunikacji i obiektywnego świata, do którego odnosi się język i wypowiedź, kiedy w dialogu nie dążą do tego, aby narzucić swoje zdanie innym, wymusić na nich autorytet za wszelką cenę czy w dowolny inny sposób ich zdominować, lecz racjonalnie argumentują na rzecz poglądu, który po prostu uważają za prawdziwy. Jest to bardzo ważna rzecz, którą często tracą z oczu zacietrzewieni uczestnicy sporów, chociażby takich, z jakimi mamy do czynienia w mediach, a bez jakiej nie osiągnie się żadnego porozumienia w żadnej ważnej sprawie. 
        Jak mawiają Anglicy, honesty is the best policy, uczciwość jest najlepszą polityką - kiedy zatem przystępujesz do sporu, nie zakładaj masek, pozostań sobą. To właśnie ta strategia - wierność sobie, swoim poglądom i prawdzie - czyni nas wiarygodnymi i przekonującymi dla innych i na dłuższą metę opłaca się zawsze najbardziej.