poniedziałek, 19 października 2015

Logika wielowartościowa - czyli o tym, dlaczego półprawda to zawsze całe kłamstwo

        Dzisiaj chciałabym rozważyć popularne w niektórych kręgach zagadnienie tzw. logiki wielowartościowej. Wbrew pozorom problem ten ma bowiem również, moim zdaniem, spory związek z błędami myślowymi i naszą zdolnością do poprawnego wnioskowania oraz takiego opisu rzeczywistości, jaki zwłaszcza w dalszej perspektywie nie będzie prowadził do niekoherencji, sprzeczności i paradoksów wykluczających możliwość rozumienia tejże, jak też siebie w świecie. 
        Najogólniej mówiąc, zwolennicy wspomnianego wyżej poglądu (zaliczał się do nich między innymi polski filozof i logik ze szkoły lwowsko-warszawskiej, Jan Łukasiewicz) kwestionują alternatywny charakter prawa wyłączonego środka i twierdzą, że oprócz prawdy i fałszu można wyróżnić także inne wartości logiczne, takie jak możliwość. Jeśli na przykład wygłaszam sąd typu "20 października 2016 roku będzie padał deszcz", to zdanie takie - z tego powodu, iż odnosi się do nieznanej nam aktualnie przyszłości - nie jest weryfikowalne empirycznie, nie możemy zatem powiedzieć, iż jest prawdziwe albo fałszywe. Jest ono właśnie możliwe (bo możliwe, że za rok o tej samej porze faktycznie będzie padało), z czego Łukasiewicz wyciągał wniosek iż jego wartość logiczna wynosi 1/2 (dla przypomnienia: wartość logiczna zdania fałszywego wynosi 0, zaś zdania prawdziwego 1). 
        Inaczej mówiąc, jest to po prostu półprawda, to znaczy taki stan rzeczy, jaki - jak chcą rzecznicy tego sposobu myślenia - może stać się prawdą w sprzyjających okolicznościach. Pytanie, co z takim fantem począć i czy takie kukułcze jajeczko wnosi faktycznie coś istotnego do podziału poczynionego ongiś przez Arystotelesa et alii i jest nam aby na pewno potrzebne do tego, aby trafnie rozumować? 
        Z tego, że coś jest możliwe i że może w przyszłości stać się prawdą nie wynika wcale, że w jakimkolwiek sensie tego słowa i w jakimkolwiek stopniu jest nią obecnie. Logicznie rzecz biorąc takie zdanie - opisujące ogólną możliwość czegoś tam - jest w tym samym stopniu prawdziwe, co fałszywe, a więc można powiedzieć, że jako półprawda-półfałsz, a więc byt wewnętrznie sprzeczny samo się poniekąd znosi i do niczego faktycznie istniejącego się nie odnosi. Gdyby jakiś logik chciał być w tym momencie konsekwentny, powinien raczej założyć, że taki sąd, który zakłada coś w rodzaju koniunkcji prawdy i fałszu jest po prostu fałszywy, bo, jak powszechnie wiadomo, prawda plus fałsz daje zawsze tylko fałsz, a nigdy prawdę jako efekt. 
        Pozwolę sobie tutaj na refleksję, że to zagadnienie posiada także wydźwięk, jeśli wolno tak powiedzieć, etyczny. Jak mawiała Ayn Rand, w każdej ugodzie między dobrem i złem jedynie zło może zyskać. Wchodząc w kompromisy, które rozmywają różnicę między prawdą i fałszem nie tylko popadamy w dziwaczną logiczną schizofrenię, ale zawieramy tak naprawdę swoisty pakt ze złem. Żądając od kogoś, aby myślał w takich półprawdziwych, półkłamliwych kategoriach narażamy siebie i innych na prawdziwe rozdwojenie osobowości (które wcale niekoniecznie musi okazać się dezintegracją pozytywną), a ponadto wyrządzamy tej osobie moralną krzywdę zbliżoną do tej, jaka jest udziałem kogoś, komu daje się sprzeczne wewnętrznie polecenia i od kogo żąda się sprzecznych wewnętrznie rzeczy. 
        To być może mało spektakularne i rozczaruje miłośników ezoterycznych wtajemniczeń i poszukiwaczy logicznych spisków, ale różnica między prawdą a fałszem ma charakter alternatywny, zerojedynkowy. Nie ma półprawd, ćwierćprawd, jednych dwudziestych prawdy i fałszów w jednej setnej - jest tylko cała prawda albo całe kłamstwo i tyle. Coś, co było prawdą, obecnie może, ale nie musi nią być, coś, co było kłamstwem jest obecnie prawdą albo kłamstwem, ale nie prawdą w jednej drugiej. Coś albo jest, albo tego nie ma - jeśli pomimo tego, że czegoś nie ma coś jest to znaczy, że jest to po prostu jakaś inna rzecz, inna sprawa, inny byt. Zaś to, co możliwe będzie prawdą w przyszłości, jeśli dojdzie do skutku i zaistnieje. Tylko tyle i aż tyle - uwierzcie jednak, że aby zrozumieć i opisać rzeczywistość, naprawdę nic więcej nie potrzeba.